Polub na facebook'u

niedziela, 29 września 2013

Całkiem duży Festiwal Wina/ Quite big Wine Festival



Projekt/ Design
Miniaturowe rękodzieło poszło w kąt na jakiś czas, ze względu na wyjazd do Serbii. Nie była to jednak taka sobie zwykła podróż, bo wyjechaliśmy by być wolontariuszami na festiwalu wina i stworzyć show o starożytnym Rzymie…

Miniature craft was put aside for a time, because of  our journey to Serbia. It wasn’t the usual touristic trip, because we were volunteers at the festival of wine. Our main goal was to create a show about ancient Rome...

Brzmi to dość egzotycznie, ale tak właśnie było.  Wśród zielonych pagórków Vojvodiny (część Serbii przy granicy z Węgrami), znajduje się wiele winnic. Ich właściciele raz do roku organizują festiwal w uroczej miejscowości Sremski Karlovci.




This sounds a little bit exotic, but is true. On the green hills of Vojvodina (part of Serbia near the border with Hungary), there are many wineries. Their owners every year organize a festival in the charming town of Sremski Karlovci.

Dlaczego akurat przedstawienie o Rzymie? Tereny te należały kiedyś do Imperium Romanum i uważa się, że to właśnie rzymianie sprowadzili do Serbii winną latorośl. Minęły wieki i oto dziesięciu wolontariuszy z różnych zakątków świata (Słowacja, Słowenia, Finlandia, Portugalia, Turcja, Niemcy, Meksyk i oczywiście Polska) plus czwórka miejscowych stanęło przed wyzwaniem stworzenia show, które urozmaici program festiwalu.  Ograniczał nas limit czasowy, mieliśmy właściwie tylko 5 dni na wymyślenie wszystkiego, uszycie części kostiumów i przećwiczenie ról. Poprzeczkę postawiliśmy sobie wysoko.  Miał być 4-osobowy legion Rzymski, grupa barbarzyńców, pochód Bachusa, bitwy, porwanie i happy end. I wiecie co? Udało się!:)






Why a show about Rome? These land once belonged to the Roman Empire and it is believed that it was the Romans who brought the wine to Serbia. Many centuries later ten volunteers from all over the world (Slovakia, Slovenia, Finland, Portugal, Turkey, Germany, Mexico, and of course Poland) plus four locals faced the challenge of creating the show, that should enhance the festival. We had very limited time, only five days to come up with ideas, produce  the costumes and practice the roles. We set the bar high. We wanted to have legions of Rome, a group of barbarians, the procession of Bacchus,  battles, a kidnapping and a happy ending. 

And you know what? It all worked! :)





Część z nas (m.in. Arek) zmieniła się w profesjonalnych wojowników dzięki Alexa i Marco, serbskim koordynatorom, którzy prywatnie zajmują się LARP (long action  role playing).  Ja po dokonaniu rekonesansu w internecie, zaprojektowałam swój kostium, a następnie uszyłam go ręcznie (brrrr godziny obszywania ble). Po show przez godzinę organizowaliśmy warsztaty i gry. Częstowaliśmy przechodniów napojem wykonanym  w oparciu o rzymską recepturę i ciastem o smakowitej nazwie „Placenta” (łac. łożysko).





Najważniejsze jest jednak to, że nasze przedstawienie przyniosło dużo radości widzom w różnym wieku. Rzymianie i barbarzyńcy zostali zaproszeni  do sesji ślubnej, Bachus musiał zostawić swój orszak by udzielić wywiadu do telewizji.

Some of us (including Arek) changed into professional warriors thanks to workshops made by Alexa and Marco, Serbian coordinators, who have been practicing LARP (long action role playing) for many years.




After a reconnaissance on the internet, I designed my own costume, and then I made it (brrrr hours of sewing ugh). After our show
we also organized workshops and games. We were giving passers drink ​​based on the Roman recipe and a tasty cake called "Placenta".  However, the most important was that our show brought a lot of joy to viewers of all ages. Romans and Barbarians were invited to the wedding session, Bachus had to leave his parade to give interview for television.

 Choć tak naprawdę najbardziej liczą się chyba te wszystkie dziecięce uśmiechy i piski radości.

Although what really matter were smiles  of children.









***

Miniaturowe Ps. Przysięgam uroczyście, że następny wpis będzie tylko i wyłącznie o miniaturach :).
Miniaturowe Ps2. W Serbii kupiłam kota firmy Schleich.  Arek twierdzi, że jest nie w skali i ma wymiary niedużego tygrysa. Wydaje mi się, że dramatyzuje ;).
Miniaturowe Ps.3. W Szentendre na Węgrzech  w sklepie z ceramiką znalazłam miniaturowy dzbanuszek. Oczywiście musiałam go kupić. Stanie sobie w kuchni.



Miniature Ps. I solemnly swear that the next post is going to be only about miniatures :).

Miniature Ps2. In Serbia I bought a  Schleich's cat. Arek says it is not tin the scale and has the dimensions of a small tiger. I think he is dramatizing;).


Miniature Ps.3. In Szentendre (Hungary) in the ceramic store I found a mini-jug. Of course I had to buy it. It is going to stand in the kitchen.



5 komentarzy:

  1. Widać, że się nieźle bawiliście.:) Ostatnia fotka słoooodka! Szczurek wygląda jakby pytał: I co to ma być? ;)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj to były chyba jedne z lepszych wakacji :). A Pani Szczurzyca jest bardzo towarzyskim zwierzątkiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka fajna zabawa - i pouczająca! Zaintrygowały mnie te rzymskie przysmaki, a zwłaszcza ciasto. Czy mogłabym choć w przybliżeniu prosić o informację, z czego było zrobione?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat nie byłam w grupie, która go przygotowywała. Zapytam i podeślę przepis.

      Usuń
    2. Znalazłam fajny opis historii powstania tego ciasta i sam przepis: http://bezsosiku.blogspot.com/2010/07/wiekowy-przepis-na-placente.html

      Usuń