Projekt/ Design |
Miniature craft was put aside for a time, because of our journey to Serbia. It wasn’t the usual touristic trip, because we were volunteers at the festival of wine. Our main goal was to create a show about ancient Rome...
Brzmi to dość egzotycznie, ale tak właśnie było. Wśród zielonych pagórków Vojvodiny (część Serbii przy granicy z Węgrami), znajduje się wiele winnic. Ich właściciele raz do roku organizują festiwal w uroczej miejscowości Sremski Karlovci.
Dlaczego akurat przedstawienie o
Rzymie? Tereny te należały kiedyś do Imperium Romanum i uważa się, że to
właśnie rzymianie sprowadzili do Serbii winną latorośl. Minęły wieki i oto dziesięciu
wolontariuszy z różnych zakątków świata (Słowacja, Słowenia, Finlandia,
Portugalia, Turcja, Niemcy, Meksyk i oczywiście Polska) plus czwórka
miejscowych stanęło przed wyzwaniem stworzenia show, które urozmaici program
festiwalu. Ograniczał nas limit czasowy,
mieliśmy właściwie tylko 5 dni na wymyślenie wszystkiego, uszycie części
kostiumów i przećwiczenie ról. Poprzeczkę postawiliśmy sobie wysoko. Miał być 4-osobowy legion Rzymski, grupa
barbarzyńców, pochód Bachusa, bitwy, porwanie i happy end. I wiecie co? Udało
się!:)
Why a show about Rome? These land once belonged
to the Roman Empire and it is believed that it was the Romans who brought the wine to Serbia. Many centuries later ten volunteers from all over the world
(Slovakia, Slovenia, Finland, Portugal, Turkey, Germany, Mexico, and of course
Poland) plus four locals faced the challenge of creating the show, that should enhance
the festival. We had very limited time, only five days to come up with ideas, produce
the costumes and practice the roles. We
set the bar high. We wanted to have legions of Rome, a group of barbarians, the
procession of Bacchus, battles, a kidnapping
and a happy ending.
And you know what? It all worked! :)
Część z nas (m.in. Arek) zmieniła
się w profesjonalnych wojowników dzięki Alexa i Marco, serbskim koordynatorom,
którzy prywatnie zajmują się LARP (long action
role playing). Ja po dokonaniu
rekonesansu w internecie, zaprojektowałam swój kostium, a następnie uszyłam go
ręcznie (brrrr godziny obszywania ble). Po show przez godzinę organizowaliśmy
warsztaty i gry. Częstowaliśmy przechodniów napojem wykonanym w oparciu o rzymską recepturę i ciastem o
smakowitej nazwie „Placenta” (łac. łożysko).
Najważniejsze jest jednak to, że
nasze przedstawienie przyniosło dużo radości widzom w różnym wieku. Rzymianie i
barbarzyńcy zostali zaproszeni do sesji
ślubnej, Bachus musiał zostawić swój orszak by udzielić wywiadu do telewizji.
Some of us (including Arek) changed into
professional warriors thanks to workshops made by Alexa and Marco, Serbian
coordinators, who have been practicing LARP (long action role playing) for many
years.
After a reconnaissance on the internet, I
designed my own costume, and then I made it (brrrr hours of sewing ugh). After our show
we also organized workshops and games. We were
giving passers drink based on the Roman recipe and a tasty cake called
"Placenta". However, the most important was that our
show brought a lot of joy to viewers of all ages. Romans
and Barbarians were invited to the wedding session, Bachus had to leave his
parade to give interview for television.
Choć
tak naprawdę najbardziej liczą się chyba te wszystkie dziecięce uśmiechy i
piski radości.
Although what really matter were smiles of children.
***
Miniaturowe Ps. Przysięgam
uroczyście, że następny wpis będzie tylko i wyłącznie o miniaturach :).
Miniaturowe
Ps2. W Serbii kupiłam kota firmy Schleich.
Arek twierdzi, że jest nie w skali i ma wymiary niedużego tygrysa.
Wydaje mi się, że dramatyzuje ;).
Miniaturowe
Ps.3. W Szentendre na Węgrzech w sklepie
z ceramiką znalazłam miniaturowy dzbanuszek. Oczywiście musiałam go kupić.
Stanie sobie w kuchni.
Miniature Ps. I solemnly swear that the next
post is going to be only about miniatures :).
Miniature Ps2. In Serbia I bought a Schleich's cat. Arek says it is not tin the scale and has the dimensions of a small
tiger. I think he is dramatizing;).
Widać, że się nieźle bawiliście.:) Ostatnia fotka słoooodka! Szczurek wygląda jakby pytał: I co to ma być? ;)
OdpowiedzUsuńUściski
Oj to były chyba jedne z lepszych wakacji :). A Pani Szczurzyca jest bardzo towarzyskim zwierzątkiem.
OdpowiedzUsuńJaka fajna zabawa - i pouczająca! Zaintrygowały mnie te rzymskie przysmaki, a zwłaszcza ciasto. Czy mogłabym choć w przybliżeniu prosić o informację, z czego było zrobione?
OdpowiedzUsuńAkurat nie byłam w grupie, która go przygotowywała. Zapytam i podeślę przepis.
UsuńZnalazłam fajny opis historii powstania tego ciasta i sam przepis: http://bezsosiku.blogspot.com/2010/07/wiekowy-przepis-na-placente.html
Usuń